Hermiona chciała z nią porozmawiać zaraz po powrocie do domu na letnie wakacje, ale nie potrafiła tego zrobić. Nie chciała, żeby to wszystko okazało się gorzką prawdą.
Kiedy sprzątały po przyjęciu, które jej rodzice wyprawili dla najbliższej rodziny, Hermiona postanowiła przezwyciężyć swój strach. Na początku nie wiedziała jak się za to zabrać, więc postawiła na drastyczne środki.
- Wiem, że jesteś czarownicą, mamo.
Pani Granger wypuściła z rąk talerz, który spadł na śnieżnobiałe płytki, roztrzaskując się na setki kawałeczków. Hermiona twardo patrzyła w oczy rodzicielki, żeby ta nie zorientowała się, że nastolatka wcale nie jest tak bardzo pewna swoich słów.
- Skąd wiesz? Powiedzieli ci? Przecież obiecali!
- Dowiedziałam się przez przypadek. Podsłuchałam rozmowę Snape'a i McGonagall.
- Skończmy ten temat.
Urwała szybko i jak gdyby nigdy nic schyliła się po rozbite elementy i zaczęła wrzucać je do kosza. Hermiona stała jak otępiała. Przez chwilę nawet zapomniała jak się oddycha. Była tak cholernie rozczarowana.
- Czyli to wszystko prawda? - wyszeptała, czując jak pod powiekami zbierają jej się łzy.
- To trudne, kochanie. Bardzo trudne. Rozmawiałam już na ten temat z profesorem Dumbledorem.
- Korespondujesz z dyrektorem?! - smutek zastąpiła potworna wściekłość - Dlaczego ja o niczym nie wiem?!
- To nie jest twoja sprawa!
- Jestem twoją córką! Okłamywałaś mnie przez siedemnaście lat!
- Hermiono, przestań! Nie rób z tego takiej afery!
- Co proszę? Czy ty siebie słyszysz? Albo powiesz mi teraz, o co chodzi, albo wyjdę stąd i nigdy nie wrócę.
Jane Granger spuściła wzrok na swoje stopy, nie potrafiąc spojrzeć córce w oczy. Nie mogła jej powiedzieć. Hermiona była za młoda, nie powinna dowiadywać się o takich rzeczach.
Kiedy młoda gryffonka opuszczała kuchnię, matka strasznie chciała złapać ją za ramię i przyciągnąć do siebie, ale wiedziała, że to tylko podsyci kolejną kłótnię. Oparła się o ścianę i po chwili się po niej osunęła. Z jej powiek popłynęły dwie, krystaliczne łzy. Nie mogła jej powiedzieć. Nie mogła zranić osoby, którą tak bardzo kochała. Oczywiście, Hermiona cierpiała, ale to był ból stokroć mniejszy, niż ten, który poczułaby, gdyby poznała prawdę.
Gryffonka resztę wakacji spędziła w Norze.
~*~
Hermiona ciągle miała zły humor. Ron nie mógł już wysiedzieć w jej towarzystwie, a w pociągu zajął wagon wraz z Nevillem i Simsuem.Harry nie zamierzał tak łatwo zostawić przyjaciółki. Widział, że miała jakiś problem, ale cały czas udawała, że wszystko jest w porządku. Do ich przedziału dołączyła Ginny, która bardzo zbliżyła się do brunetki po tym, jak brunetka przyjechała do nich w swoje siedemnaste urodziny.
- Pójdę sprawdzić co z Ronem. - Harry spojrzał znacząco na rudowłosą a ta skinęła głową. Zrozumiała jego intencje. Chciał, żeby porozmawiała z Hermioną i próbowała jakoś ją pocieszyć.
- Hej, nie możesz być ciągle taka nachmurzona, bo nietoperz zobaczy w tobie konkurencje! - zażartowała, ale przyniosło to skutek odmienny od zamierzanego.
- Nie obrażaj go, Ginny. Ja lubię profesora Snape'a.
- Wiem, Hermiono, nie dało się nie zauważyć. Non stop o nim mówisz.
Dziewczyna posłała przyjaciółce pytające spojrzenie, ale ta tylko pokiwała głową i zaśmiała się serdecznie.
- Profesor Snape jest taki inteligentny, oczytany, elokwentny, pod tą grubą warstwą niechęci do ludzi musi kryć się prawdziwy skarb! Mówisz przez sen, Hermiono!
Starsza gryffonka zrobiła się czerwona jak piwonia. Tak, przez te wakacje jej uczucia do profesora Snape urosły w siłę, ale nie każdy powinien o tym wiedzieć!
- On ci się podoba. - Ginny nie była już rozbawiona, ale szczerze zdziwiona i zszokowana. Hermiona mruknęła coś niewyraźnie pod nosem i zabrała się za czytanie notatek z zaklęć. Za kilka dni mieli pisać egzamin z tematów, których nie zdążyli zrealizować w zeszłym roku. Tylko Ginny nie zamierzała tak łatwo jej odpuścić. Złapała ją rękę i posłała pocieszający uśmiech.
- Może to zabrzmi dziwnie, Hermiono, ale cieszę się, że trafiło na kogoś takiego. - Granger otworzyła usta w geście niedowierzania - Pasujecie do siebie! Jesteś zbyt dojrzała dla chłopaków z twojego rocznika. Z nim będziesz miała o czym rozmawiać i, poza tym, jest rozsądny i na pewno cię nie zrani.
- Nie wybiegaj za daleko w przyszłość, Ginny - Hermiona postanowiła nieco ostudzić jej entuzjazm - To, co ja czuję do profesora Snape'a, nie jest jednoznaczne z tym, co on czuje do mnie. On widzi we mnie tylko głupią małolatę.
- Och, przestań - machnęła ręką - Facet to tylko facet. Każdego można w sobie rozkochać, tylko na niego będziesz potrzebowała więcej czasu i cierpliwości.
Ucięły rozmowę, bo do wagonu wrócił Harry, który przyniósł im po opakowaniu czekoladowych żab.
Kiedy opuszczali peron i wsiedli do powozów, Rona ciągle z nimi nie było. Dopiero w Wielkiej Sali usiadł naprzeciwko Hermiony.
- Już ci przeszło? - dziewczyna nawet na niego nie spojrzała, udając, że w ogromnym skupieniu wsłuchuje się w słowa dyrektora szkoły. On korespondował z jej matką i o niczym jej nie powiedział!
Przeleciała wzrokiem po stole nauczycielskim, odnajdując przy nim upragnioną postać. Severus Snape siedział na końcu stołu, obok profesor McGonagall i maltretował na swoim talerzu potrawkę z kurczaka. Kiedy ich spojrzenia na chwilę się spotkały, dziewczyna prędko odwróciła wzrok.
- Harry, może pójdziemy do Hogesmade?
Był piątek, co innego mieli robić? Tak, w normalnych okolicznościach Hermiona poleciałaby natychmiast do biblioteki i zaczęła studiować zaklęcia i eliksiry na najbliższe zajęcia, ale jedyne, o czym teraz marzyła, to trochę kremowego piwa.
Razem z Ronem i Harrym ruszyli do Hogesmade. Brunet był do tego pomysłu ujemnie nastawiony, ale po namowach dwójki przyjaciół w końcu uległ i razem ruszyli do wioski czarodziejów. Nie pamiętała już, kiedy ostatni raz ją odwiedzała. Ciągle siedziała w zamku albo nad wypracowaniami albo nad kociołkami w gabinecie Snape'a.
~*~
Znowu przypadł mu dyżur w środku nocy. Nie, żeby z tego tytułu narzekał. Wręcz przeciwnie, uwielbiał nocne obchody z dwóch powodów. Po pierwsze, wszyscy uczniowie spali grzecznie w swoich dormitoriach i po drugie, jeśli już jakiś delikwent nie był w łóżku, przy jego nakryciu Snape mógł uraczyć go minusowymi punktami i szlabanem, co wręcz uwielbiał w swoim zawodzie.
Był pierwszy września, uroczyste rozpoczęcie, kilka formalności. Zapewne wszyscy opadli z wyczerpania po dzisiejszych uroczystościach. Taką miał nadzieje, dopóki nie usłyszał dziewczęcego chichotu.
Poszedł za jego źródłem, natrafiając, ku swojemu ogromnemu zdziwieniu, na burzę brązowych loków siedzących na ławce. Szybko zdążył wywnioskować, że wracała z Hogesmade.
- Panno Granger? - odpowiedziało mu niewyraźne mruknięcie. Podszedł do niej, na kilometr czując woń alkoholu. Przewrócił oczami i wziął gryffonkę pod ramię. Piękne rozpoczęcie pełnoletności, Granger.
Na początku chciał zaprowadzić ją do Pomfrey, ale uświadomił sobie, że dziewczyna może mieć przez to poważne kłopoty. Wiedział, że dużo przeszła w te wakacje, nie chciał pogarszać już złej sytuacji. Albus opowiadał mu o sprzeczce z jej matką i spędzeniu przez Hermionę połowy wakacji w Norze, w towarzystwie najmłodszej Wesleyówny. Jak oni mogli się wtedy nie zorientować, że ta małolata stoi pod drzwiami i bezczelnie podsłuchuje!
Zaprowadził ją do lochów i usadził na jednym ze skórzanych foteli. Cały czas zastanawiał się, co powinien z nią zrobić.
Dziewczyna runąwszy na oparcie, podtrzymywała głowę na jednej z dłoni. Jej loki opadały na czoło, przez co na twarzy pojawiał się słodki grymas. Na Merlina, Severusie. Było wiele epitetów, którymi mógł określić młodą gryffonkę, ale "słodka" zdecydowanie do nich nie zależało. Chociaż musiał przyznać, że dziewczyna może nie była boginią piękności, ale na pewno atrakcyjną, młodą kobietą a jej inteligencja dodawała jej jeszcze więcej uroku. Szczerze był zdumiony, dlaczego wciąż była sama, ale w towarzystwie idioty Weasley'a i Pottera, trudno było się temu dziwić.
Przymknęła oczy i przez chwilę miał wrażenie, że śpi. Pochylił się nad nią, żeby to sprawdzić, a wtedy ona podniosła ciężkie powieki. Pomimo tego, że jej wzrok był zamglony i mętny, posłała mu czarujące spojrzenie, na co Snape'a przeszedł dziwny dreszcz. Nim zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, dziewczyna pochyliła się nad nim i złączyła ich wargi w niewinnym pocałunku.
Zaczęłam czytać Twoje opowiadanie i jestem pod dużym wrażeniem. Ciekawy pomysł i bardzo przyjemnie się czyta :) Dużo weny i czekam na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńBardzo cieszę się z kolejnego czytelnika i dziękuję za opinię odnośnie opowiadania! :D
UsuńDziękuję i pozdrawiam ♥
Super.
OdpowiedzUsuń~ Hayley Marshall
Dziękuję bardzo :)
Usuń